PAŁAC NA WYSPIE W OTWOCKU WIELKIM - Niedokończone Mazowsze cz. II
Od bardzo dawna chciałam tam pojechać i tak naprawdę
kilkakrotnie w ciągu roku przejeżdżałam obok jego bram, ale coś powodowało, że
podróż trwała dalej bez zatrzymywania się: albo czas, albo zmęczenie, albo to nierozerwalne
z naszym życiem: „Innym razem”.
I któregoś razu ten Inny raz, nadszedł i dokładnie
26 maja 2018 zatrzymaliśmy samochód w drodze powrotnej przed bramą prowadzącą
do Pałacu, która choć bramą samą z siebie była, to przeciętnemu turyście nie dawała możliwości
wjazdu. Pan ochroniarz zaczął tłumaczyć nam jak dojechać: że ot tam Pani
pojedzie prosto, potem o tam również skręci w prawo, lewo i potem prosto i… „Zresztą
niech już pani tędy jedzie.” Otworzył bramę i kazał jechać prosto. Dlaczego? Do
dzisiaj nie wiem, ale jego usłużny gest, niby nic wielkiego ale jednak na długo
pozostanie w mojej pamięci…
Gdy wjeżdżaliśmy na teren Pałacu, jechaliśmy już z
lekkim deszczem ale jeszcze na tyle znośnym aby nie zawracać z drogi.
Zaparkowaliśmy samochód na parkingu (bezpłatnym) i uśmiechając się do chmur,
które raczej tego naszego uśmiechu nie zauważały, ruszyliśmy na zwiedzanie.
Od pierwszej chwili, od pierwszego kroku, to miejsce
ZACHWYCIŁO nas. Cisza, spokój, śpiew ptaków, szum wody i piękno.. Och do dziś
to wszystko wybrzmiewa we mnie..
Jak może już wyczytaliście wcześniej miłośnikami zwiedzania
wnętrz nie jesteśmy, ale będąc już na miejscu, wstyd nie wejść a może akurat
coś się zmieni i wnętrze też nas zachwyci. I faktycznie może nie zachwyciło,
ale pobudziło chęć zwiedzenia. Miła pani przy drzwiach poinformowała nas, że
kolejne zwiedzanie dopiero za pół godziny i tylko z przewodnikiem, bez względu
czy znajdzie się jeszcze ktoś chętny, czy to będziemy tylko my dwoje.
Więc zaczęliśmy naszą wędrówkę wokół pałacu wśród drzew
z jednej strony, i jeziora Rokola okalającego cały pałac z drugiej strony.
Niestety nasza wiara w przychylność nieba, tym razem okazała
się za słaba, gdyż już po kilkudziesięciu krokach dało się usłyszeć głośny grzmot
a po chwili poczuliśmy na sobie coraz większe krople deszczu, choć jeszcze
wśród koron drzew i tak traktowały nas przychylnie.
Zwiedzanie wnętrz dopiero za pół godziny, wokół drzewa
a burza i ulewa, która z każdą sekundą roztaczały swój urok nad nami, zmusiły
nas poniekąd z rozsądku do powrotu do samochodu i opuszczenia tego miejsca.
A szkoda, bo naprawdę będąc tam, na obrzeżach tak
głośnej i zatłoczonej Warszawy ma się wrażenie jakby było się w innym odległym
świecie.. A jak kocha się ciszę i brak ludzi tak jak my – to niejako raj dla
naszych dusz..
Zdjęcia butów robiliśmy już w nie lada deszczu a skąd
i dlaczego tam były i czy są nadal – nie udało nam się dowiedzieć.
Podsumowując - to ten kolejny wpis, którym opowiadamy
zdjęciami i to nielicznymi, bo tak naprawdę sami zobaczyliśmy może 1/3 tego co
oferuje to miejsce. Burza tym razem wygrała i zawłaszczyła to miejsce dla
siebie..
Ale jest naprawdę warte aby tam pojechać, zwłaszcza
jeśli jesteście przejazdem albo mieszkacie w jego okolicach.
Jak dojechać:
Z Warszawy trasą 801 na Sobiekursk. Za rondem w Otwocku
Małym, w prawo w drogę nr 734 (znak – Nadbrzeż 4 km) a następnie w drugą w lewo
(lepiej sprawdzić, nie jechaliśmy od tej strony, informacja jedynie z google maps)
po czym w prawo, jest już tam drogowskaz i brama do wjazdu do Pałacu.
Informacje jakie mieliśmy na maj ubiegłego roku odnośnie
zwiedzania, to od czwartku do niedzieli w godzinach 10.00 – 16.00, przy czym
zwiedzanie wnętrza pałacu co pół godziny z przewodnikiem. Nie pamiętam ile
kosztował bilet za zwiedzanie (ale nie były to zawrotne kwoty), zwiedzanie i
spacer na zewnątrz był bezpłatny. Warto jednak upewnić się, czy nic się nie
zmieniło.
Miłego zwiedzania i pochwalcie się jak wrócicie lub podzielcie
się wrażeniami jeśli już byliście 😊
Ale fajne miejsce- lubię takie oazy spokoju. Szkoda że nie zdołaliście zwiedzić go wewnątrz....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Oaza spokoju w 100% :) ale jeśli mam być szczera, fakt, że nie zwiedziliśmy wnętrz nie napawa mnie zbyt wielkim smutkiem, więc spokojnie możemy delektować się kawą czytając siebie nawzajem :)
UsuńPozdrawiam.
Fajnie, że udało Ci się tam w końcu pojechać :)
OdpowiedzUsuńJa tak mam z Rysami, że zawsze chciałem, ale nigdy tam nie wszedłem. A to zła pogoda, a to słaba kondycja. Zawsze było jakieś ale..
P.S. Właśnie przeczytałem książkę, którą kiedyś mi polecałaś - "Urobieni". Ciekawa lektura, która pokazuje rynek pracy z zupełnie innej strony niż popularne media..
Pozdrawiam :)
Na Rysy prawie weszłam, widziałam już szczyt.. Ale to dłuższa historia :)
UsuńJa również uważam, że to książka warta przeczytania, więc tym bardziej się cieszę, że mogłam się informacją o niej podzielić.
Pozdrawiam :)
🙂🙂🙂
OdpowiedzUsuń